19 maja 2017

Misz masz

Dzisiaj będzie taki melanż o naszym życiu w Norfolku. Może komuś uda się zrozumieć, dlaczego moja córka wybrała Norfolk i Norwich, a nie Bristol, Londyn czy Bath. Ja powiem tylko od siebie, że Norwich a szczególnie Old Catton to wg nas idealne miejsce do życia dla ludzi którzy cenią sobie normalność, uczciwość, naturę i ludzi, którzy mają dwie cechy godne wyróżnienia: anielską cierpliwość w próbach zrozumienia dukających po angielsku, to może dlatego że Norfolczycy mówią bardzo niewyraźnie i czasem siebie nawzajem nie rozumieją i druga cecha to uśmiech i zagadywanie. Chętnie zatrzymają się i podpowiedzą kiedy widzą, że ktoś się zgubił.
Przykład z życia.... Kiedy jeździ się Land Roverami pełnoletnimi to zdarzyło się nam zgubić silnik. Dla Macka to nigdy nie był problem, więc wysiadł i poszedł do gospodarza po deskę, żeby podwiązać silnik i dojechać do domu.... Dostał oczywiście deskę, ale gospodarz nie omieszkał zapytać do czego ona potrzebna, a kiedy wysłuchał pomysłu, pokiwał głową i stwierdził, że on mu tą deskę oczywiście da ale chce zobaczyć na własne oczy, jak to będzie robione.
Przypuszczamy, że jeszcze długo w pubie tłumaczył jak to gość z Polski w land roverze wiązał silnik na desce.
Ale dzisiaj miało być o mojej i Malwiny wyprawie nad morze. Zapakowałyśmy wszystko włącznie ze śniadaniem i ruszyłyśmy nad morze, a tu okazało się że pomimo fantastycznej pogody nie przewidziałyśmy że przypływ w maju zaczyna się o świcie a cofa się dopiero koło 18tej.... Oczywiście pochodziłyśmy sobie po malutkiej plaży, zrobiłyśmy w tym dzikim miejscu przerwę na śniadanie i ruszyłyśmy polnymi drogami do domu.




W drodze do domu w którejś z wiosek kupiłyśmy szparagi. Sezon zaczął się w maju, więc kiedy tylko wyjeżdżamy poza miasto zawsze przyjeżdżamy z jakimś łupem smacznym. Mój mąż lubi białe szparagi, a ja po pierwszym spotkaniu z zielonymi szparagami, kocham je najbardziej na świecie. Za kolor, świeżość, smak i dostępność tu w cenie całkiem fajnej bo 7 funtów za kilogram, czyli godzinę minimalnej pracy. Przy czym za godzinę minimalnej pracy można kupić 7 litrów paliwa, więc relacja funta do złotówki ..... Jak kogoś będzie to interesowało, to spokojnie napiszę więcej, ale dzisiaj jest o pięknej pogodzie i Norfolku.




A jeździ się tutaj różnymi drogami i wcale nie jakimiś super. Co te drogi odróżnia od dróg w Polsce? Na pewno wszystkie zjazdy z drug, skrzyżowania, ronda, od tych najmniejszych, które mają spowalniać tam gdzie to porządane, a rozwiązywać kolizyjność w większym ruchu, tu są często ronda i światła, bez ucinania czasu pomarańczowego. Kto wie coś o projektowaniu skrzyżowań, to wie o czym mówię.
Również, tutaj wszelkie awarie na drodze są szybko usuwane. Nie żeby natychmiast ktoś usuwał dziurę w drodze na wiejskiej drodze, ale na bank bardzo szybko zostanie zaznaczona i w ciągu nocy naprawiona. Tym sposobem nie spotykamy rozjechanych dziurawych poboczy w których można się zapaść nie tylko ze wstydu. A drogi między wioskami są na szerokość jednego auta i wolno nimi jeździć do 60 mil/h co daje 100km/h..... I nie są jednokierunkowe..... Na początku potwornie bałam się wjeżdżać w te drogi, bo kiedy wyobraziłam sobie taki przepis w Polsce to zderzenie na czołówkę miałam wpisaną w potylice, ale tutaj od dziecka wtłacza się zasady bezpieczeństwa i nie ma na tych drogach wypadków.... Nie pytajcie mnie jak, ale nie ma i sprawdzałam to kilkakrotnie....
Uprzejmość na drodze wygląda zupełnie inaczej jak u nas... Tu jazda samochodem naprawdę relaksuje i kiedy zdarza się coś bardzo niebezpiecznego to.... raczej nie tubylcy szaleją na drogach, chociaż młode pokolenie już nie jest takie ekstra...





Ta kałuża po lewej stronie, to bród przez rzeczkę dość wartką, ale dzięki temu skrótowi jesteśmy szybciej w domu, więc kiedy kogoś ciśnie na pęcherz to droga na skróty jest nasza ;))







 Powyżej kilka zdjęć z West Runton, naszej dzikiej plaży z krabami, krewetkami i langustami, ale to dopiero latem jak będzie można pływać bez zamarznięcia.


W tym miejscu zrobiłam kilka mil po wrzosowisku i lesie w poszukiwaniu dzikich koników pony. Oczywiście bezskutecznie, bo widocznie miały przerwę śniadaniową, albo jakiś urlop, ale miejsce jest piękne więc pewnie tam wrócimy. Czego nam bardzo w Norfolku brakuje, to jezior takich jak te nasze na pojezierzu drawskim, ale może jeszcze znajdziemy coś podobnego i tutaj.
 

A po powrocie do domu, moja córka znowu zaszalała i mamy nowe zabawki do ogrodu, żeby lato tego roku było jeszcze przyjemniejsze i bardziej relaksujące. Bo relaks leczy duszę i ciało, o czym przekonałam się po dwóch latach nauki spokoju duszy i akceptacji tego wszystkiego czego przeskoczyć się nie da, ale można spokojnie oswoić.




A na deser Norfolskie truskawki prosto z pola, pierwsze w tym roku kupione poza marketem, czyli pachnące i słodkie.
A ja leczę się z uczulenia i kiedy dopada Was katar, objawy grypy i zaczynają piec oczy to zasugerujcie lekarzowi że może to być pylenie czegoś za oknem. Obejdzie się bez antybiotyków i innych leków, które niczego nie naprawiają przy uczuleniu....
To było kilka dni ciepła ze słońcem i pięknymi barankami na niebie, a dzisiaj mamy deszcz od rana i nie zanosi się że ustąpi do wieczora.....

Brak komentarzy: